Najnowsze wpisy, strona 6


wrz 14 2003 Ma olaim an tairgead is ma bhronnaim an tor......
Komentarze: 0

Wpadłem dzisiaj do Evana, musiałem oddać Maćkowe buty i zabrać Sangwiniusza... zapytałem przy okazji, jak to z tym stażem ma wyglądać... nie powiedział mi w sumie nic konkretnego, ani dzisiaj, ani wczoraj... ale powiedział coś znacznie bardziej hmmmm... wiążącego, powiedzmy, mianowicie to, że chciałby mnie mieć w Kontyngencie... dziwne, ale jakoś tak bardziej cieszyłem się wczoraj... ale muszę przyznać, że do dzisiaj myślałem, że wstawia mi kit z tym stażem i generalnie z moim członkostwem... wcześniej odnosiłem nawet wrażenie, że nie chce mnie w Kontyngencie (co zresztą nie byłoby dziwne), ale teraz... nie, nie ma się co napalać i otwierać szampanów, jak będę pełnoprawym członkiem Najemników Ziemi Łódzkiej, wtedy poświętujemy, i to solidnie...

Muszę uprać koszulę od stroju i wyprasować khaitan... nie chce mi się, ale trzeba to zrobić...

Miałem wczoraj bardzo miłą i ciepłą rozmowę z Joasią... opowiadała mi o swoich zamiarach względem pewnej dość osobistej sprawy, i o tym, jak się czuje odnośnie innej, nie mniej osobistej... listu nie mogę się doczekać nawet bardziej niż wcześniej: ma mi w nim opisać tę niespodzainkę, jaka mi szykuje... w głowę zachodzę, co to może być... mam pewne podejrzenie, ale jest ono tak niedorzeczne, że odrzucam je od razu...

Wpadł mi dziś do głowy pewien pomysł: chciałbym iść do psychiatry i przebadać się pod kątem schizofrenii... chcę po prostu mieć pewność, do trzech razy sztuka... i chcę zrobić to szybko... tja, tylko nie wiem, jak długie są terminy do psychiatry... zobaczymy...

Lucyfrka powiedziała mi ostatnio, że zaskakująco dużo piszę o Dizzy... cóż, gdy tak przejrzałem to, co napisałem, stało się to zaskakujące nawet dla mnie... nie wiem, dlaczego tak jest... może Dizzy jest wciąż dla mnie w jakiś sposób ważna, może nie mam po prostu o czym pisać, może jeszcze coś innego... sam nie wiem...

meier_link : :
wrz 13 2003 Arise, sir Dante, I dub thee Knight...
Komentarze: 0

Nawet niezły miałem dzień dzisiaj... po pierwsze bitwa w WFB, a po drugie obstawialiśmy z Evanem i Maćkiem targi edukacyjne... oczywiście byliśmy chodzącą w strojach (oni historycznych, ja fantasy) reklamą szkoły języków obcych należacej do mamy Evana... ale było po prostu świetnie... poza napędzaniem potencjalnych klientów robiliśmy ogólną furorę strojem i uzbrojeniem... Maćko szczególnie upodobał sobie mój miecz, Sangwiniusza... ogólnie świetnie się bawiłem, i oni chyba też...

Joasia napisała mi wczoraj, że szykuje jakąś niespodziankę dla mnie... szczerze mowiąc, sam nie wiem, co myśleć... w sumie nieczęsto ktoś mi robi niespodzianki... no, zobaczymy, prawdę powiedziawszy nie moge się doczekać... i list też niedługo wyśle, przynajmniej tak powiedziała...

Acha, a Evan stwierdził, że wezmą mnie na staż do bractwa... nareszcie... jeszcze tylko dokupić buty i mam kompletny strój... ale nic to, od nowego roku - prawdopodobnie - jestem na stażu w Kontyngencie Zaciężnym Ziemi Łódzkiej!

meier_link : :
wrz 12 2003 I dance a bitter path on the precipice of...
Komentarze: 1

Uspokoiłem się trochę od wczoraj, co jednak nie znaczy, że podjąłem jakąś ostateczną decyzję co do tego bloga... na razie piszę, zobaczymy, jak to dalej będzie... obudziłem się dzisiaj w bardzo podłym nastroju, który pewnie pozostanie mi przez cały weekend... gdy jestem w takim nastroju musi zdarzyć się coś naprawdę niecodziennego, aby się on zmienił...

Pierwszy raz zrobiłem zakupy w internetowym sklepiku Mortimera... ciekawe, jak to wyjdzie, zamówienie przyjęli, bo dostałem zwrotnego maila... no, zobaczymy, jeżeli rzeczywiście realizują zamówienia tak szybko jak się chwalą, to z całą pewnością nie będzie to mój jedyny zakup u nich...

Głupia sprawa... w tej chwili uświadomiłem sobie, że dzięki tym zakupom deczko poprawił mi się humor...

A w tej chwili skonstatowałem, że tekst piosenki Fiony Apple "Limp" bardzo pasuje do obecnej sytuacji między mną a Dizzy... oczywiście zamieniwszy miejscami podmiot liryczny i adresata - w końcu w oryginale wykonuje to kobieta... ale tekst pasuje w stu procentach... i słowa wykonawczyni (szczególnie refren) są dokładnie tymi samymi słowami, jakimi odpowiedziałbym Dizzy, gdyby zapytała, powiedzmy, dlaczego jej unikam...

Za parę minut wychodzę - tradycyjnie, piątek, czyli popijawa całą załogą Lobotomii... ciekawe, kto się pojawi...

Listu od Joasi wciąż nie ma, ale nie wiem nawet, czy w ogóle go wysłała... poczekamy, zobaczymy... na wiadomość od niej mogę akurat czekać długo... bardzo długo...

No i wróciłem z popijawki, było całkiem sympatycznie... głównie dlatego, że było w sam raz ludzi - nie za duzo, nie za mało, jednym słowem idealnie...

Ciekawe, czy Lucyferka, się dziś na GG pojawi...

meier_link : :
wrz 12 2003 Fury overwhelming...
Komentarze: 2

Mam ochotę usunąć tego bloga... złamałem jedną ze swych zasad, a tego staram się nie robić... po prostu gdy zakładano mi internet przyrzekłem sobie, że nie będę mieszał się z łajnem popkultury, co oznacza, że na przykład nie będe chodził na czaty i nie założę bloga... i to drugie właśnie zrobiłem pare dni temu, w związku z czym złamałem przyrzeczenie... nie wiem, czy usunę Zamek, czy też nie, muszę to przemyśleć na spokojnie...

meier_link : :
wrz 11 2003 If you won't control your anger, your anger...
Komentarze: 0

Jak się okazało, Lucyferka wróciła wczoraj, zgdonie z przewidywaniami... nawet pogadałem z nią wczoraj wieczorem, ale tak tylko wymieniliśmy grzeczności...

Łuku prawdopodobnie dzisiaj nie poćwiczę, mimo że znalazłem strzały - pada deszcz, a wilgoć to jeden z największych wrogów łucznika...

Zapisałem się na plakat z występu Michaela Flatleya w warszawskiej Sali Kongresowej... zobaczyć nie zobaczę, ale przynajmniej plakat będę miał... wstawię w antyramę i powieszę nad łóżkiem... może jeszcze kiedyś Lord of the Dance przyjedzie do Polski...

Rany, muszę jechać do Evana i oddać mu kasę za tą złamaną strzałę, a nie chce mi się wychodzić w taką pogodę...

Aaa, więc jednak nie kupię sobie tej kurtki... oczywiście, jeżeli fason jest w każdym calu taki, jaki chciałem, to sama kurtka jest rzecz jasna za tęga... taka sytuacja powtarza się już któryś raz z rzędu... grrrrrrrrhh... w sumie pozwala mi to zostawić kasę na, powiedzmy, buty do stroju tudzież spodnie do stroju ale jakoś mnie to nie pociesza... chociaż spodnie kupie też chyba tam - oczywiście jeżeli będą mieli mój rozmiar, w co wątpię, znając moje szczęście...

Lucyferka powiedziała wczoraj, że przeczyta całego tego bloga, co oznacza, że pewnie nie minie mnie gadka na pewne tematy w nim poruszone... ale co tam, z nią mogę...

Czekam wciąż na list od Joasi... chociaż nawet nie powiedziała, czy go juz wysłała czy nie... nie rozmawialiśmy na ten temat, a ja nie chcę jej o to pytać, bo nie chcę żeby pomyślała, że ją ponaglam czy coś w tym guście...

Ych... początek roku zbliża się coraz bardziej... a ja cały czas nie wiem, czy mam się cieszyć, czy pienić... Evan chyba naprawdę wziął sobie do serca tę poprawkę bo siedzi i zakuwa, dzięki bogom... nie wiem, co dokładnie go przekonało, ale cokolwiek to było, podziałało i to się najbardziej liczy...

Może coś jeszcze dziś dopiszę...

meier_link : :