Archiwum 03 października 2003


paź 03 2003 What a wicked game you play to make me feel...
Komentarze: 7

Dzisiejszy dzień był strasznie głupi... z jednej strony wykład z literatury angielskiej o m. in. legendach celtyckich, a z drugiej ... a z drugiej okropnie, potwornie się wkurzyłem... na Dizzy oczywiście, ale na siebie również.... spieniłem się do tego stopnia, że gdyby nie kodeks, Dizzy byłaby prawdopodobnie w tej chwili martwa... prawdziwie martwa...

Moim ogromnym błędem było wejście z nią w rozmowę, mimo że wcześniej przyrzekłem sobie, że ta kobieta nie istnieje dla mnie... nie powinienem był z nią w ogóle rozmawiać... w sumie nie wyjaśniliśmy sobie niczego, i dobrze, i tak nic by nie zrozumiała... stanęło na tym, że “nie było sprawy”, co w sumie jest jakimś tam wyjściem... tym niemniej Dizzy dołożyła dzisiaj kilka nowych punktów do listy rzeczy, za które przestałem ją lubić, między innymi kłamstwo i pewne posądzenia względem osoby... konkretnie takie, że niby mam się za lepszego od innych... tego jej nie zapomnę, póki chodzę po tym świecie... rany, to jedna z najgorszych obelg, jakie słyszałem...

Nie wiem, czy Dizzy przywiązuje jakąkolwiek wagę do tego, czy się kiedyś może pogodzimy, czy też nie... ale niech trzyma się z dala ode mnie; jak powiedziałem Lucyferce, na moje puszczenie sprawy w niepamięć dziewczyna nie ma najmniejszych szans...

A propos: dostałem dziś od Lucyferki bardzo, bardzo miły prezent... naprawdę było mi bardzo przyjemnie... może to głupio zabrzmi, ale to jeden z najcieplejszych prezentów wśród tych niewielu, jakie zdarzyło mi się dostać... ale również z tego powodu jestem zły (oczywiście na siebie), gdyż nie potrafię okazać mojej radości w takim stopniu, jak chciałbym... przez tę sprawę z Dizzy, rzecz jasna...

Jestem tak wściekły, jak jeszcze chyba nigdy nie zdarzyło mi się być... na nią, ale na siebie także... a raczej przede wszystkim...

Nie wiem dlaczego, nie wiem czy ma to jakieś podstawy, ale mam to straszne, cholernie bolesne uczucie...

meier_link : :