Archiwum 08 września 2003


wrz 08 2003 Deir daoine go bhfuil me gan rath's gan doigh......
Komentarze: 1

Wpadłem dzisiaj do Iwony... było całkiem miło... zrobiła się nawet znośna, pewnie dlatego że długo się nie widzieliśmy... byłoby świetnie, gdyby została taka na dłużej, ale prędzej Michael Jackson stanie się na powrót czarny...

Jutro Dziedzic ma wpaść, super, ciekawe, jak mu minęły wakacje... poza tym jadę z mamą po wełnę na mój szalik, wreszcie będę NAPRAWDĘ miał się czym zawinąć zimą i może sięnie przeziębię... poza tym pojutrze mam imieniny... ale to akurat nie jest takie fajne...

Miałem dzisiaj postrzelać z łuku... tjaa, szkoda tylko, że wolałem pójść spać... cholera, jak się tak będę opieprzał, w życiu nie przyjmą mnie do bractwa... jutro już muszę... muszę poćwiczyć, póki jeszcze mam wolne...

Joasia złapała ponoć grypę... w każdym razie jest chora... a ja się wkurzam, bo przeszkadza mi świadomość, że coś doskwiera komuś takiemu jak ona... to jest tak, jak ona kiedyś napisała: chciałbym tam być, przytulić, pocałowac w czoło... dobra, dosyć, bo się rozczulam...

Pisząc to, rozmawiam z Agnieszką na GG... co się okazuje, zna Evana i paru innych ludzi... rany, tego gościa faktycznie zna pół miasta... acha, i przypomniała mi o Jordim... jego to naprawdę dawno nie widziałem... a szkoda, bo go bardzo lubię... Jordi jest w porządku chłop...

Jak zwykle, w telewizji nic ciekawego, więc może pójde spac o jakiejś normalniejszej godzinie.. trzeba się przestwić na dzienny tryb życia... eeeeee... egzystencji, powiedzmy...

 

meier_link : :