Najnowsze wpisy, strona 2


paź 29 2003 Of Lady Joanna...
Komentarze: 2

O Joasi mam jednocześnie najwięcej i najmniej do napisania... Joasia jest mi zarówno bliska, jak i odległa... jak sama nieraz powiedziała, jest moją pokrewną duszą, ale mieszka bardzo daleko... nie wiem, niektórzy mówią, że tak jest dobrze... ale ja nie jestem pewien... a raczej nie byłem, do niedawna... teraz jestem nie tyle niepewny, ile absolutnie skołowany... bo są takie momenty, kiedy chciałbym do Niej przyjść, mocno przytulić, a odchodząc pocałować w czółko na dobranoc... i naprawdę bardzo chcę wierzyć, kiedy Ona mówi mi, że również chciałaby tego... ale teraz nastaną prawdopodobnie także inne momenty...

It's not easy, nothing to say 'cause it's already said. It's never easy. When I look in Your eyes then I find that I'll do fine. When I look in Your eyes then I'll do better.

Znamy się z Joasią kilka miesięcy i przez cały ten czas nasza znajomość rozwijała się bez najmniejszych zgrzytów... może to dobrze, może źle, nie wiem... ale tak było... cały ten czas poznawaliśmy się i za każdym razem, gdy odkryliśmy coś o sobie, reakcją był podziw, jeszcze większa sympatia i... ciepło, rosnące z każdym słowem i przenikające do głębi... przynajmniej u mnie tak było, nie wiem, czy Ona czuła to samo... choć gdy nasza znajomość się rozwinęła, Ona czyniła mi bardzo kwieciste wyznania...

Got no reason for coming to me in the rain running down. There's no reason. When I look in Your eyes then I find that I'll do fine. When I look in Your eyes then I'll do better.

Jest po prostu taką osobą... małą istotką o przeogromnym sercu... może i naiwną, ale przez to kochaną... jej naiwność jest słodka... nie wynika bynajmniej z głupoty, gdyż Joasia jest bardzo inteligentna i oczytana... wynika raczej z Jej dobroci, gdyż Joasia jest dobrym człowiekiem ... ciepłem, jakie mi ofiarowała, można by obdzielić z dziesięć osób... nie wiem, co takiego jest we mnie, co sprawiło, że powiedziała mi wszystkie te rzeczy, jakie powiedziała i jakie dla mnie zrobiła lub których zrobienie ma w planach...

I was the one who let you know I was your sorry-ever-after. '74-'75. Giving me more and I'll defy 'Cause you're really only after '74-'75.

Mamy nawet z Joasią wspólny plan na ferie zimowe, albo inną okazję... chcielibyśmy spędzić noc we dwoje na jakimś zamku... wymyśliliśmy sobie, że Ona będzie w szkarłatnej sukni, a ja w czarnej aksamitnej, pelerynie... przyjechałbym po Nią, pojechalibyśmy na zamek... i przechadzali się nocą po jego murach, przy pełni księżyca... z kielichami czerwonego wina w dłoniach... a w tle grałaby muzyka Ronana Hardimana...

I was the one who let you know I was your sorry-ever-after. '74-'75. Giving me more and I'll defy 'Cause you're really only after '74-'75.

Gdybym znał Joasię dłużej, umieściłbym Ją na samym początku tego cyklu... na piedestale... długość znajomości nie jest tu kryterium... ponadto gdybym chciał być taki pryncypialny, Joasia zajęłaby w tym cyklu dalszą pozycję... ale nie zajmie, zajmie bardzo wysoką... jak mówiłem, gdyby nie krótszy okres znajomości, umieściłbym Ją na początku, przed Lucyferką i Dziedzicem...

'74-'75...

Gdyż, co zrozumiałe, ani Dziedzic, ani Lucyferka nie wypowiedzieli i nie wypowiedzą mi tych słów, co Joasia...

'74-'75...

Tych najcenniejszych... po usłyszeniu których pije się ciężkie, słodkie, czerwone wino...

'74-'75...

A które wypowiedziała do mnie Joasia...

'74-'75...

meier_link : :
paź 28 2003 Of Dziedzic...
Komentarze: 2

Dziedzica znam najdłużej ze wszystkich, o których tu piszę... i chyba mogę powiedzieć, że jest mi najbliższy... rozumiemy się bez słów, mogę mu zaufać, on może zaufać mnie, mamy kupę wspólnych tematów, generalnie wspólny język... mimo, że kilka razy odwalił niezłe numery, nie mogę powiedzieć, żebym się na nim kiedykolwiek zawiódł... powiedziałbym, że to kwestia czasu, ale znam go czternaście lat... przez ten czas naprawdę był w stosunku do mnie w porządku... lubię u niego to, że on w zasadzie nie potrafi być poważnie zdołowany... najdłuższy dołek trwał u niego półtora dnia, co przy moich tendencjach jest wręcz nieprawdopodobne... jest generalnie wesoły, śmieje się, ale potrafi być poważny i stonowany, kiedy trzeba... jest dobrze wychowany (a jego rodzina jest super, ich też bardzo lubię), kiedyś był strasznie postrzelony, ale mu przeszło z wiekiem...

You're dead, but the world keeps spinning
Take a spin through the world you left
It's getting dark... a little too early
Are you missing the dearly bereft?

Take a flight, then You can be here tomorrow

Take a flight, then You can be here tonight
I'm gonnafly on down for thelast stop to this town
What ?
I'm gonna fly on down then fly away...
Well, alright

Jeżeli chodzi o rzeczy, które mi u Dziedzica nie pasują, to niewątpliwie jest to jego podejście do niektórych spraw... czasem, kiedy po prostu ułamek powagi byłby wskazany, on nic sobie z tego nie robi... jednak nie są to jakieś ważne sprawy, kiedy naprawdę trzeba się wyciszyć, on potrafi to zrobić... poza tym średnio odpowiada mi muzyka, jakiej słucha i subkultura, jaką się interesuje, ale to ja... poza tym, moim skromnym zdaniem, jest w nim coś z utracjusza... ale ostatnio zaczął sam kręcić się za forsą, i to poważnie, więc tutaj nie mogę się wtrącać i komentować...

What if I was not your only friend
in this world...
Can you take me where you're going
if you're never coming back?

W Dziedzicu więcej jest rzeczy, które mi pasują, niż tych, które mi nie odpowiadają... chociażby jego zamiłowanie do książek... ilość cytatów, anegdot i odniesień do rozmaitych dzieł jakie zna i jakimi sypie jak z rękawa chwilami mnie zdumiewa... i dobrze, że nie zamyka się w jakimś określonym kręgu twórczości, ale stara się być otwarty... to dotyczy również muzyki, bo nieraz było tak, że gdy kończył słuchać Method Mana, zapuszczał Stinga albo Louisa Armstronga... mam czasem wrażenie, że Dziedzic byłby świetnym bardem... a raczej minstrelem... bo ma wszystko, co byłoby potrzebne: dowcip, spryt, niezły gust muzyczny (poza może tym Method Manem i jemu podobnymi), jest przystojny i umie zjednywać sobie ludzi...

Why don't we take a ride away up high
through the neighborhood?
Up over the billboards and the factories
and smoke...
I'm gonna fly on down for the
last stop to this town...
Yeah!
I'm gonna fly on down then
fly away on my way...

meier_link : :
paź 27 2003 Of Miss Lucifer...
Komentarze: 1

Lucyferka... o niej mógłbym pisać i pisać, bo ta kobieta to temat-rzeka... znam ją od roku; może i niedługo, ale jest mi dość... bliska? Nie wiem, czy mogę to o niej powiedzieć... sprawa z Lucyferką jest o tyle głupia, że gdybym miał z nią więcej tematów do rozmowy, gdybym był dla niej lepszym partnerem do konwersacji, po prostu gdybym był na jej poziomie, to z całą pewnością rozumielibyśmy się lepiej... ale tak nie jest... potrafię docenić to, że mimo tej ogromnej przepaści intelektualnej, jaka nas dzieli, ona potrafi poudawać, że fajnie jej się ze mną gada... ba, nawet czasem zamienić zdanie lub dwa w cztery oczy...

When leaves have fallen And skies turned to grey. The night keeps on closing in on the day A nightingale sings his song of farewell You better hide from Her freezing hell

Są oczywiście rzeczy, jakie mi u niej nie pasują... czasem wydaje mi się, że ona jest okropnym lekkoduchem, a ja nie przepadam za takimi ludźmi... podobnie, nie lubię, gdy na przykład mówię jej, że w weekendy siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę, ani do żadnych pubów ani kina... bo po prostu nie lubię tego, wolę siedzieć w domu... i nie lubię, gdy ona strasznie się dziwi z tego powodu... nie lubię też, gdy mówi, że jestem od niej lepszy z tego lub innego przedmiotu u nas na studiach, bo to nieprawda, jest ode mnie lepsza we wszystkim... dosłownie, poza studiami też...

On cold wings She's coming You better keep moving For warmth, you'll be longing. Nightingale Come on just feel it Don't you see it? You better believe.

Jest wiele, bardzo wiele rzeczy, które podobaja mi się w Lucyferce, i które mi imponują... ale chyba nie ma potrzeby ich wymieniać, to po prostu wszystko to, czego ja nie mam... inteligencja, której żywotność, mówiąc zwięźle, wbija mnie w ziemię... oczytanie i wiedza, których zasób robi ze mnie nieprzydatny nikomu smieć... i, nie oszukujmy się, uroda,  której nawet nie mam do czego porównać... Lucyferka jest bardzo, bardzo piękną kobietą...

When She embraces Your heart turns to stone She comes at night when you are all alone And when She whispers Your blood shall run coldYou better hide before She finds you

Straszne... nawet słowa, którymi o niej piszę są jakieś takie... wyświechtane, miałkie, bez wyrazu... może w ogóle nie powinienem o niej mówić? Pewnie tak...

Whenever She is raging She takes all life away Haven't you seen? Haven't you seen? The ruins of our world?
meier_link : :
paź 27 2003 Once more unto the breach...
Komentarze: 1

Pomysł na następne kilka wpisów podrzuciła mi pewna netowa znajoma (dzięki Ela)... zaczęła opisywać swoich znajomych na swoim blogu, więc ja zdecydowałem się zrobić coś podobnego... napiszę kilka rzeczy o tych najbliższych mi ludziach, a także o tych może nie bliskich, ale na pewno mających jakiś tam wpływ na mnie... acha, I porządek w jakim opisuję te osoby jest nieprzypadkowy, I COŚ znaczy... a co, to sami zainteresowani powinni odkryć gdy zakończę ten cykl...

meier_link : :
paź 19 2003 Ain't nothing working, ain't nothing right......
Komentarze: 3

Wczoraj powiedziałem dziadkowi o całej tej sprawie z Dizzy... jak zawsze, mój dziadek wiedział w czym rzecz i powiedział mi o czymś, co mnie nawet przez myśl nie przeszło... gdy skończyłem mu opowiadać całą historię zamyślił się na chwilę, przetrawił fakty... i powiedział coś takiego: “Widzisz, jest jasne, że ona boi się uczucia, bo pewnie go nie zna, i dlatego się go boi... boi się być z tobą szczera, bo nie wie, czy ty jesteś z nią szczery, i jak byś nie zapewniał, że jesteś (bo jesteś, prawda?), to i tak nie uwierzy ci na słowo... taaaak, ona wyraźnie boi się otworzyć przed kimś... ale czy nie przyszło ci do głowy, że najbardziej boi się CIEBIE?” I w tym momencie poczułem się jakbym dostał w pysk.... chociaż może nie powinienem, bo w sumie po to do niego poszedłem... w każdym razie jeszcze długo potem chodziłem czując się dość dziwnie... dziadek jak zawsze miał rację, byłem zły raczej na siebie, że sam tego nie zauważyłem... chociaż patrząc na wyniki testu IQ nie ma się w zasadzie czemu dziwić... strasznie mnie zdołowały... wiedziałem, że jestem debilem, ale że sprawa jest tak tragiczna... tego nie podejrzewałem w najczarniejszych koszmarach... co gorsza, gdy robiłem sobie test cztery lata temu, wynik był o ponad 20 punktów wyższy... rany, nie wiem, co o tym myśleć... albo raczej nie myślę o tym, bo przekracza to moje granice pojmowania... rany, przecież z takim niskim IQ to ja się nadaję tylko do robót fizycznych.... taki wstyd... Boże, wszyscy ludzie, o których pomyślę, są lotniejsi ode mnie... co oznacza, że nie mam prawa nawet z nimi rozmawiać (jasne, jakbym miał o czym)... chociaż, gdy tak o tym pomyśleć (???), to można się było tego spodziewać... ale aż tak nisko? Cóż, może teraz gdy powiem komuś, że nie jestem dla niego (lub dla niej) partnerem do rozmowy, uwierzą mi na słowo, a nie wytłumaczą tego, cytuję, moja kokieterią”, co już się zdarzało...

meier_link : :