Of Yvonne...
Komentarze: 0
Gdyby, co już wielokrotnie pisałem, jedynym kryterium determinującym pozycję danej osoby w tym cyklu była długość znajomości, cykl ten miałby zdecydowanie inny wygląd... a Iwona byłaby umieszczona przed Elą... ale jest odwrotnie, ponieważ gdybym jednak wpuścił Iwonę przed Elę bardzo ubliżyłbym tej ostatniej... poza tym perły przed wieprze... a inaczej niestety nie można mówić o Iwonce, jak tylko w... hmmm... inwektywach? No, może nie aż tak, ale zdecydowanie więcej jest w niej dziegciu niż miodu... a miód w niej jest, wiem to. Iwona nie jest kobietą do końca niemiłą i można z nią znaleźć wspólny język... ale zdarza się to niezmiernie rzadko...
Spinning in your apartment
Climbing the walls so stoned
Crazy we live in a world of billions
Your only friend is a phone
Every single time he says he knows who you are
That's every single time you know he lies
Po pierwsze, Iwonka jest obrzydliwie wręcz nieszczera... żeby nie powiedzieć zakłamana... jest sztuczna, i tę sztuczność widać na każdym kroku... poza tym jest zarozumiała, a swoją osobę narzuca wszędzie, gdzie tylko może... I to męczy, bardzo męczy... zawsze, kiedy ktoś rozmawia, ona musi oczywiście podejść, nieważne, czy to prywatna rozmowa, czy pogawędka na korytarzu, czy bardzo osobista wymiana zdań - Iwona musi wiedzieć co się dzieje, kto z kim śpi, kto kogo nie lubi, a kto z kim zaszedł w ciążę... I choć musze przyznać, że w pewnych sprawach zgadzam się z nią, jestem pewien, że nasza znajomość nie przetrwa... może i dobrze? A to stoi w sprzeczności z jeszcze jedną tezą głoszoną przez Iwonkę... mianowicie taką, że niby jesteśmy przyjaciółmi, ja i ona... a to nieprawda. Oczywiście, nie życzę jej źle, ale do przyjaźni nam daleko...
You’re such a creature of comfort
Your body commands your mind
Big appetizing and a sense of adventure
Can slap yourself over the line
Every single time he says he knows you want some
That's every single time you know he's right
Ale jako się rzekło, Iwonie zdarza się być miłą... rzadko, ale się zdarza... naprawdę miłą i sympatyczną, bo maskę sympatii to ona nosi na co dzień... zdarza jej się, to można powiedzieć na pewno... a szkoda, że tak rzadko, bo Iwona, koniec końców, jest dość pociągającą kobietą, a i inteligencji odmówić jej nie można... tylko dlaczego tak się z nią afiszuje? Dlaczego zawsze gdy coś mówi, mówi jak prorokini pouczająca maluczkich i nierozgarniętych?
You are in your apartment
And I know you're not alone
Whenever you've got a good thing going
You never answer the phone
We're all catures of comfort
Our bodies betray our wills
When it all turns real and our hearts get threatened
We gotta go in for the kill
Every single time we think we have the answers
That's every single time we get suprised
Iwona jest ostatnią osobą tego cyklu. A kryteria wcale nie były skomplikowane. W zasadzie było tylko jedno, to z długością znajomości było tylko pomocniczym. Głównym kluczem, według jakiego dobierałem ten porządek, był... szacunek, jakim darzę poszczególne osoby, nawet jeśli tego nie okazuję na każdym kroku lub w pełni. I to widać, zestawiwszy pierwszą i ostatnią osobę tego cyklu... Bo Lucyferka jest jedną z osób, przed którymi, podejrzewam, mógłbym bez wahania klęknąć, mogłaby być Królową każdego człowieka... i nie tylko człowieka... a Iwona to tylko Królowa Siebie...
Seems you found your wings now if wings could fly
Every now and then you gotta clear that sky
Your such a little demon whats a demon to do
The time has come to crown yourself the Queen
The Queen of You
Dodaj komentarz