paź 30 2003

Of Evan...


Komentarze: 1

Evan to człowiek (?) z którym czuję dużą "zbieżność zajoba"... po prostu jest zakręcony w te sama stronę co ja... różnica między nami polega na tym, że ja manifestuję swoje zakręcenie mniej otwarcie, ale za to wyraziściej niż on, jednak on objawia je częściej i bardziej je uzewnętrznia... podoba mi się jego umiejętność powiedzenie wszystkiego i wszędzie... ja wprawdzie też zawsze mówię to co myślę, ale to nie to samo... on potrafi nagle wymyślić jakiś motyw, jakieś zdarzenie, jakieś fikcyjne zajście... rzecz w rodzaju  "co by było, gdyby..." albo "jakby to było, gdyby..." i gadać o nim potem, roztrząsać je na czynniki pierwsze...mimo, że nigdy nie miało miejsca i prawdopodobnie nigdy nie będzie miało... potrafi wyłapywać dość dalekosiężne okresy fantazjowania... prawie tak dalekosiężne jak moje...

Off through the new day’s mist I run
off from the new day’s mist I have come
I hunt
therefore I am
harvest the land
taking the fallen lamb


Nie podoba mi się jednak to, że często wciska kit... i myśli, że się na tym nie poznam... gada jakieś pierdoły, jakby nie widział mojej miny... no, a jego brak należnego szacunku wobec kobiet czasem wręcz mnie obrzydza... tak myślę... co z tego, że jest zbójecko przystojny, co z tego, że jest wysportowany (te parę miesięcy w Kawalerii Powietrznej zrobiło swoje), kiedy wszystkie kobiety, jakie do niego lgną, on traktuje poniżej tego, jak należy je traktować... a poza tym jest cholernie niedopieszczony... acha, i mimo naprawdę niezłej zabawy z dowcipów o Żydach i Murzynach, jakie obaj rozprzestrzeniamy, będę pierwszym, który da mu w pysk, gdy założy koszulkę ze swastyką... nawet prowokacja ma swoje granice...

Off through the new day's mist I run
off from the new day's mist I have come
we shift
pulsing with the earth
company we keep
roaming the land while you sleep


Jedna rzecz, jaką bardzo cenię u Evana, to to, że podobnie jak ja identyfikuje się z wilkami... i dobrze, wilki to najszlachetniejsze ze zwierząt... a może nawet wszelkich istot żywych...

Bright is the moon high in starlight
chill is the air cold as steel tonight
we shift
call of the wild
fear in your eyes
it's later than you realized


Poza tym Evan jest szczery, a to bardzo rzadka cecha... wciskanie kitu a szczerość to dwie różne rzeczy, owszem... ale czymś innym jest fantazjować, a czymś innym kłamać w żywe oczy... jak mają to w zwyczaju inni ludzie, których znam... acha, i nie jest niewolnikiem telefonu komórkowego... dresofonu, jak popularnie nazywamy ten najgorszy w dziejach ludzkości wynalazek...

Shape shift nose to the wind
shape shift feeling I've been
move swift all senses clean
earth's gift
back to the meaning of wolf and man

meier_link : :
to_ja_elka
31 października 2003, 11:36
No pięknie, nasze obserwacje chyba się dokładnie pokrywają ... z tym, że ja znalazłam jeszcze jedną jego cechę, o której nie napisałam i nie wiem, czy w ogóle napiszę. Fantazja ... doceniam, bo też ją mam. Niedopieszczony ... tak, a na dodatek nie wie, co to jest i z czym to się je. Wilki ... tak, to również dla nich marzę o Bieszczadach. A komórki nie mam w ogóle, bo jeszcze nigdy nie odczułam jej braku ... pasuję do Was, czy mi się wydaje ...?

Dodaj komentarz