paź 28 2003

Of Dziedzic...


Komentarze: 2

Dziedzica znam najdłużej ze wszystkich, o których tu piszę... i chyba mogę powiedzieć, że jest mi najbliższy... rozumiemy się bez słów, mogę mu zaufać, on może zaufać mnie, mamy kupę wspólnych tematów, generalnie wspólny język... mimo, że kilka razy odwalił niezłe numery, nie mogę powiedzieć, żebym się na nim kiedykolwiek zawiódł... powiedziałbym, że to kwestia czasu, ale znam go czternaście lat... przez ten czas naprawdę był w stosunku do mnie w porządku... lubię u niego to, że on w zasadzie nie potrafi być poważnie zdołowany... najdłuższy dołek trwał u niego półtora dnia, co przy moich tendencjach jest wręcz nieprawdopodobne... jest generalnie wesoły, śmieje się, ale potrafi być poważny i stonowany, kiedy trzeba... jest dobrze wychowany (a jego rodzina jest super, ich też bardzo lubię), kiedyś był strasznie postrzelony, ale mu przeszło z wiekiem...

You're dead, but the world keeps spinning
Take a spin through the world you left
It's getting dark... a little too early
Are you missing the dearly bereft?

Take a flight, then You can be here tomorrow

Take a flight, then You can be here tonight
I'm gonnafly on down for thelast stop to this town
What ?
I'm gonna fly on down then fly away...
Well, alright

Jeżeli chodzi o rzeczy, które mi u Dziedzica nie pasują, to niewątpliwie jest to jego podejście do niektórych spraw... czasem, kiedy po prostu ułamek powagi byłby wskazany, on nic sobie z tego nie robi... jednak nie są to jakieś ważne sprawy, kiedy naprawdę trzeba się wyciszyć, on potrafi to zrobić... poza tym średnio odpowiada mi muzyka, jakiej słucha i subkultura, jaką się interesuje, ale to ja... poza tym, moim skromnym zdaniem, jest w nim coś z utracjusza... ale ostatnio zaczął sam kręcić się za forsą, i to poważnie, więc tutaj nie mogę się wtrącać i komentować...

What if I was not your only friend
in this world...
Can you take me where you're going
if you're never coming back?

W Dziedzicu więcej jest rzeczy, które mi pasują, niż tych, które mi nie odpowiadają... chociażby jego zamiłowanie do książek... ilość cytatów, anegdot i odniesień do rozmaitych dzieł jakie zna i jakimi sypie jak z rękawa chwilami mnie zdumiewa... i dobrze, że nie zamyka się w jakimś określonym kręgu twórczości, ale stara się być otwarty... to dotyczy również muzyki, bo nieraz było tak, że gdy kończył słuchać Method Mana, zapuszczał Stinga albo Louisa Armstronga... mam czasem wrażenie, że Dziedzic byłby świetnym bardem... a raczej minstrelem... bo ma wszystko, co byłoby potrzebne: dowcip, spryt, niezły gust muzyczny (poza może tym Method Manem i jemu podobnymi), jest przystojny i umie zjednywać sobie ludzi...

Why don't we take a ride away up high
through the neighborhood?
Up over the billboards and the factories
and smoke...
I'm gonna fly on down for the
last stop to this town...
Yeah!
I'm gonna fly on down then
fly away on my way...

meier_link : :
Zealot-jak-Zwykle-Incognito
02 listopada 2003, 23:17
Z twojego opisu człowiek jak żywo przypomina mi mojego przyjaciela, DooDiego, ale jest starszy więc to nie może być On... Szkoda., że DooD ma teraz tyle roboty - musze wkoncu go wyciagnac na jakis symposion ;)
to_ja_elka
29 października 2003, 11:43
No, po takiej rekomendacji, aż chce się go poznać ...

Dodaj komentarz