wrz 10 2003

It is a good day to die...


Komentarze: 0

Poćwiczyłem dzisiaj łuk... i nie wyszło mi to na zdrowie, bo tylko jestem bardziej wkurzony... samo strzelanie idzie mi wyraźnie lepiej, to fakt, ale z trzech strzał, jakie miałem, dwie zgubiłem a trzecią zniszczyłem... w dodatku nie były moje... jasna cholera, nie moge nic pozyczac od ludzi, bo tylko to niszczę... kiedys pożyczyłem od Lucyferki ksiązkę i oczywiście musiałem tego samego dnia usiąść na plecaku, w którym ta książka się znajdowała - grzbietem do góry... kuchwa, zaczyna  mnie to coraz bardziej wyprowadzać z równowagi...

Znalazłem fajniutki sklep ze skórzaną odzieżą... mają jedną kurtkę w naprawdę niskiej cenie... może sobie kupię, kasę prawie mam, czekam tylko na wypłatę w piątek... tjaa, ciekawe jak to będzie wyglądać jak odkupię te strzały...

Jedyne co mnie pociesza to fakt, że Joasia czuje się lepiej... przynajmniej dobrze, chociaż ona...

Ciekawe, czy Lucyferka dzisiaj wróci... chociaż w sumie i tak nie dowiem się o tym wcześniej niż jutro...

Ha, a jednak dzisiejszy dzień nie był taki całkowicie do czterech liter... wybrałem się z mamą na spacer i znaleźliśmy... eeee... ona znalazła obie zgubione przeze mnie strzały, co oznacza, że odkupuje tylko jedną... ufff... to wyglądało całkiem fajnie: idziemy, ona pyta gdzie zgubiłem te strzały, i nawet nie dokończyła zdania, tylko wyciągnęła obie z trawy... szczerze mówiąc nie znalazłem ich sam chyba tylko dlatego, że nie szukałem tak daleko; nie miałem pojęcia, jaką donośność ma mój łuk... a ma NAPRAWDĘ niezłą, jak się okazało...

Acha, i dostałem bardzo, bardzo miłą wiadomość od Joasi... ta kobieta jest kochana...

meier_link : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz