lis 02 2003

Of Dizzy...


Komentarze: 1

Moja znajomość z Dizzy jest bardzo dziwna... w sumie lubimy się itede itepe... ale zawsze gdy nasze stosunki się nieco ocieplają coś się psuje... było tak już ze trzy razy... zawsze gdy zaczynało być między nami naprawdę miło (ale bez przesady), coś musiało się równo posypać... dochodzenie winnych jest tu bezcelowe, ale... już mnie to męczy, taka ciągła sinusoida... a jeszcze bardziej wkurza mnie fakt, że nie mogę ostatecznie "znielubić" Dizzy... po prostu nie mogę... a nie mogę też, co oczywiste, ocieplić moich relacji z nią, w końcu za każdym razem coś się działo, a to wystarczający znak, aby nie próbować dalej... i pozostaję zawieszony w takim limbo...

She falls apart

By herself

no one there to talk or understand

feels the same

dries her eyes

finds herself, opens the door and sighs

Nie przeczę, że Dizzy pociąga mnie jako kobieta, ale gdyby sprawa kończyła się na tym motywie, nie byłoby najmniejmszego problemu. Ale jest coś jeszcze... Dizzy nie jest szczęsliwa, wiem to, potrafię poznać... jest zakompleksiona, nie jest sobą... i to bardzo widać... aże tego rodzaju kompleksy powstają tylko na jednym tle, jest mi jej po prostu bardzo żal... i naprawdę chciałbym być z nią bliżej, tak jak dajmy na to z Lucyferką... pogadać, posłuchać... szkopuł tkwi w tym, że ona po prostu się mnie boi, a jej forma obrony jest nieszczerość... chwilami wręcz ogromna...

You walk alone

By yourself

There's the sound, nothin' is changin'

They've gone away

Left you there

Emptiness in nothin' you can't share

Dizzy nie ufa mi, to widać... i normalnie nie przeszkadzałoby mi to absolutnie... normalnie... ale teraz przeszkadza... dla mnie Dizzy jest jak nieoszlifowany diament... wierzę, że pod tą warstwą nieszczerości, sztuczności, czasem wręcz obłudy... że tam gdzieś jest prawdziwe piękno tej kobiety... że w głębi duszy ona czeka, by otworzyć się przed kimś... nie mówię, że to koniecznie mam być ja, i pewnie tak nie będzie... ale mam niejasne przeczucie (może się mylę), że jestem na razie jedyną osobą, którą to obchodzi...

All those words that hurt you

More than you would let it show

Comes apart

By yourself

Always well but nothing is wasted

meier_link : :
to_ja_elka
03 listopada 2003, 08:27
No cóż, nie znam Twoich znajomych, więc trudno mi się wypowiadać o nich, ale z Twoich opisów widzę jedno, chyba masz podobny sposób patrzenia na ludzi, jak ja ... w każdym człowieku potrafisz znaleźć coś dobrego i fascynującego zarazem ... z tym, że ja się tego nie wstydzę i głośno mówię, że kocham wszystkich ludzi ... Ty natomiast masz tu wiele obiekcji, wprawdzie tak jest, ale boisz się przyznać do tego i na siłę znajdujesz potwierdzenie, że tak nie jest. Nie mówiłam tego głośno, ale wiedziałam, że teraz opiszesz Dizzy, mnie też ona fascynuje, nawet więcej, niż Ciebie ...

Dodaj komentarz